SZUKAJ:
polski deutsch
   

SALONIK LITERACKI
POLONIJNEGO MAGAZYNU RADIOWEGO "POLENFLUG"

Radio Flora e.V. Hannover
wtorki, godz. 19.30-30.30, UKF 106,5 MHZ, kabel 102,15 MHz

O LITERATURZE ROZMAWIAJĄ:
Grażyna Kamień-Söffker, Teresa Czaniecka-Kufer, Izabela Nawrat, Zofia Ścierska





KRYSTYNA KOFTA "LEWA, WSPOMNIENIE PRAWEJ"
WAB 2003





Grażyna
Krystyna Kofta znana jest jako powieściopisarka, jako felietonistka "Twojego stylu" i znana jest z wystąpień w polskiej telewizji. Przed nami leży jej dosyć nietypowa książka, książka poświęcona sprawie uznawanej w Polsce przez wiele lat za wstydliwą, mianowicie chorobie. Książka nosi tytuł "Lewa, wspomnienie prawej" i opowiada o walce autorki z rakiem piersi.
Utrzymana jest w konwencji pamiętnika, zapisków dnia codziennego, a zaczyna jest dosyć zwyczajnie wyrywkowym opisem życia polskiej showwoman dzielącej czas między pisanie dla jednych gazet, wywiady dla innych gazet, uroczystości, bale, koktajle, przyjątka - słowem toczy się ten cały show-biznes i zagarnia ją ze sobą. W pewnym momencie pojawia się informacja, że autorka jest chora i zmienia się zakres tematyczny tej relacji, zaczyna się opowieść o wizycie u lekarza, o diagnozie, o leczeniu - najpierw operacji, a następnie chemioterapii pieszczotliwie zwanej "chemijkami" - zmienia się całkowicie krąg życia naszej autorki-bohaterki, ogranicza się do kilku wybranych osób, które darzy ona zaufaniem. Kofta opisuje proces swojej choroby, walki z nią, wreszcie rekonwalescencji. Na końcu możemy przyjąć, że bohaterka wraca do dawnego życia po tym, jak pokonała chorobę, ale czy rzeczywiście to życie jest takie, jakim było dawniej?
Renia
Choroba, o której mówiłaś, rak, jest jedną z najstraszniejszych chorób. W jego wyniku usunięto autorce prawą pierś. A więc jej życie po wyzdrowieniu nie jest oczywiście tym samym życiem, które prowadziła przed chorobą. Nawet jeśli nastąpił momemt wyzdrowienia i nie musi już bać się najgorszego, to jest kobietą bogatszą o doświadczenie, które zmieniło na zawsze jej życie i życie jej rodziny, życie jej męża, życie jej syna, o doświadczenie, które było próbą miłości dla jej związku i próbą dla niej jako człowieka. I myślę, że przeszła przez tę próbę bardzo zwycięzko. To był chyba najpiękniejszy aspekt tego pamiętnika - ta walka na poziomie psychologicznym i solidarność, której chora doświadczyła ze strony najbliższych i ze strony przyjaciół - otrzymywała mnóstwo e-mailii, mnóstwo listów, telefonów ze słowami otuchy, pocieszenia, życzliwości. Towarzyszyła im olbrzymia fala podobnej życzliwości i wsparcia ze strony czytelników i to też było piękne.
Grażyna
Wspomniałaś, że przyszło bardzo wiele listów, dowodów sympatii i pamięci od czytelników i widzów. Otóż Kofta upubliczniła swoją chorobę, otwarcie mówiła o niej w swoich felietonach i w telewizji. Czy łatwo jest publicznie mówić o takich sprawach? Czy to był rzeczywiście akt odwagi, jak mówią jedni, czy był to akt ekshibicjonizmu, jak chcą to widzieć inni?
Zosia
Bardzo podziwiałam Koftę za jej odwagę, za otwartość mówienia o swojej chorobie, co czyniła może nawet nie ze względu na siebie, bo podejrzewam, że chyba wszystkim nam trudno mówić o własnych cierpieniach. Wydaje mi się, że miała tutaj na względzie nie tyle własną osobę, co dobro innych. Parę razy podkreśla w tekście, że chce mówić o tych sprawach, aby ułatwić innym podjęcie decyzji o pójściu do lekarza, pomóc przekroczyć granicę lęku, żeby nie traktować swojej choroby jako kalectwa, nie kryć się z nią. Swoją postawą podpowiedziała innym, że z chorobą można się oswoić, że z chorobą można żyć i że choroba nie jest czymś wstydliwym. Więc ja nawet nie potrafię patrzeć na tę książkę jak na literaturę, postrzegam ją niemal jako akt działania społecznego i bardzo za to autorkę podziwiam.
Iza
Zwróciłyście uwagę, że Krystynie Kofcie w tym najtrudniejszym, przełomowym momencie pomogła koleżanka dziennikarka Małgorzata Domagalik? Przez jakiś czas Kofta wmawiała sobie, że może, ach, przetrenowała się na siłowni, a być może jest to jakiś mięsień, który jej się zwyrodnił, i dopiero nagła, ale naprawdę nagła, interwencja koleżanki: telefon, jutro termin u lekarza, pojutrze operacja, to dopiero, wydaje mi się, wpłynęło na zmianę świadomości naszej pisarki i na to, co ona później robiła w środkach masowego przekazu. I jeszcze jeden aspekt: w tej książce nie ma sentymentalizmu, nie ma łez, nie ma rozpaczy, nie ma jakiegoś załamania się: ojej co teraz będzie, bo jestem chora! Oprócz chyba dwóch scen, gdzie potoczyły się łzy, od samego początku atorka wiedziała: będę teraz walczyć. Jest kobietą spełnioną, spełnioną zawodowo, rodzinnie, prywatnie, właściwie życie, które prowadziła, mogłybyśmy nazwać "la doce vita". I nagle coś takiego. Wiele osób załamuje się, odchodzi, ucieka do cienia, zaszywa się w swojej skorupie. Tu mamy reakcję odwrotną i tak jak Zosia bardzo za to autorkę podziwiam.
Renia
Chciałabym dodać, że to, co dla Polek zrobiła Kofta, uczyniło już wiele kobiet przed nią w innych krajach. Chodzi o temat amputacji piersi, cierpień z tym związanych, psychicznych problemów, które mogą się pojawić i walki, przede wszystkim walki, nie tylko z chorobą, ale i ze świadomością pewnej ułomności. Pierś jest dla nas symbolem kobiecości, a życie z amputowaną piersią jest życiem, w którym trzeba mieć bardzo dużo poczucia własnej wartości, gdyż w odbiorze innych jesteśmy jako kobieta w takiej sytuacji osobą ułomną. W tym aspekcie choroby najważniejszy jest niejako ten akcent kobiecy. Rak piersi jest, jak powiedziałaś, dla wielu wstydliwy ponieważ kończy się amputacją atrybutu kobiecości i jest to coś innego niż przyznanie się do jakiejkolwiek innej choroby.
Zosia
Ja bym chciała jeszcze dodać, że chyba na tę bardzo dzielną postawę Kofty wpłynęło jej otoczenie, co bardzo warto podkreślić. Tutaj mąż i syn stoją cały czas obok niej. Każde pójście na chemię do szpitala to jest pójście albo z mężem albo z synem. Oni siedzą na korytarzu, pracują, czytają, piszą, ale są cały czas w zasięgu ręki. Obserwuję, że w naszym świecie, mogę chyba powiedzieć bezdusznym, chory zostaje sam. W tej książce widzimy coś odwrotnego, widzimy, jak otoczenie może nam pomóc.
Iza
Mnie się wydaje, że mąż i syn są w tym dzienniku cichymi bohaterami. Czytamy wiele korespondencji, zaglądamy do e-mailii posyłanych przez Izabelę Filipiak, przez Magdę Środę, przez Magdalenę Tulli i to jest bardzo piękne, ale tej miłości i oddania męża i syna nie zastąpią żadne listy i żadni przyjaciele.
Grażyna
O moralnych i ogólnoludzkich walorach tej książki powiedziano tu już chyba wszystko. Ja chciałabym nawiązać jeszcze do uwagi Zosi, że uważa ją raczej za akt osobistej odwagi niż za literaturę. Przyznaję, że widzę w utworze Kofty także kawałek literatury. Autorka komponuje swój dziennik, wzbogaca go cytatami z otrzymywanej poczty, w relacji dyskretnie oszczędza nam opisów fizjologicznych raczej informując o emocjach przez nie wywoływanych, a w ogólniejszym wymiarze prezentuje wspaniały obraz przewartościowania życia człowieka. Początkowo mamy do czynienia z osobą, dla której ważna jest otoczka show-biznesu, znalezienie miejsca w świecie kultury i sztuki, podporządkowującą się systemowi wartości narzucanych przez zewnętrzne otoczenie; w trakcie choroby autorka skupia się na sobie i odkrywa na nowo zupełnię inną skalę wartości: rodzinę, miłość, oddanie, poświęcenie, zrozumienie. Z tej choroby wychodzi innym człowiekiem i o tym przede wszystkim - o zmianie życiowych priorytetów pod wpływem ekstremalnych doświadczeń - jest w moim odczuciu ta także z literackiego punktu patrząc dobra książka.
Zosia
Może nie zmieniając zdania, a jednocześnie przyznając ci rację, że jest to jednak literatura, chciałabym przytoczyć porównanie, które mi towarzyszy do dzisiaj. O kobietach przeprowadzających terapię autorka mówi: "Stały jak rozpięte na krzyżach bezpierśne motyle". Bardzo mnie to porównanie i użycie takich słów poruszyło.
Grażyna
Polecamy tę książkę?
Renia
Tak, zdecydowanie. Uważam, że jest to dobra lektura, przekazująca nam wiele istotnych wartości. Przesłanie tej książki brzmi, przynajmniej tak to odebrałam, że warto walczyć, nie należy poddawać się losowi i dobrze jest, jeżeli nie jest się w tej walce samemu.
Zosia
Polecam kobietom i mężczyznom, czyli tym, które mogą być doświadczone i tym, którzy w tym momencie powinni stać przy kobietach.
Iza
Polecam wszystkim bez względu na płeć i stan zdrowia.
Grażyna
Polecam tę książkę gdyż uważam, że jest to dobra lektura - autorce udało się uniknąć płaskiej komercjalizacji - a jednocześnie Kofta pokazała, jak można walczyć z losem i być może zachęci inne kobiety do zadbania o swoje zdrowie.
Na zakończenie rozmowy chciałabym zaprezentować znajdujący się w tym samym nurcie zestaw "Ladies" składający się z CD i książeczki, wydanych pod patronatem Jolanty Kwaśniewskiej. Na płycie znajdują się stare piosenki takie jak choćby "Zieloni mi", "Serce matki", "Pejzaż bez ciebie" czy "Zaproście mnie do stołu" w nowych wykonaniach m.in. Ewy Bem, Anny Marii Jopek, Urszuli Dudziak i Kayah. Płycie towarzyszy książeczka wydana prze Świat Książki, z przedmową właśnie Krystyny Kofty, przeznaczona dla kobiet i poświęcona prewencji raka piersi i walce z tą chorobą. Bardzo serdecznie zachęcam nasze słuchaczki-czytelniczki do sięgnięcia zarówno po książkę Krystyny Kofty jak i po to wydawnictwo specjalne.

Rozmowa została wyemitowana w Radiu Flora w Hanowerze 17 lutego 2004 oraz opublikowana w numerze 3/28 hanowerskiego miesięcznika Twoja Gazeta z marca 2004.

> Home | Kontakt | Impressum